Dlaczego rosną uszy...

Rosną, żeby nasze maluchy mogły je testować. Uszy malutkie, uszy duże, długie, krótkie...to nie ma znaczenia jakie. Wszystkie nadają się do miętolenia i wysysania.
Pierwszy raz zauważyłam miłość mojego synka do uszu kiedy pokochał Osia (pluszak osiołek z Kubusia Puchatka). Jego długie uszy przeżyły wiele. Od upychania w dziurki od nosa, wycieranie dziąseł, okładanie psa, maczania w jedzeniu po podróże po chodnikach, trawnikach i innych dziwnych, mało higienicznych miejscach. TE USZY to nie tylko zwykłe uszyska to środek usypiający. Wystarczy 3 razy pomiziać nos i nasz maluszek już śpi. Są najlepszym pocieszycielem i antidotum na całe zło. Synek nie rozstaje się z Osiem i ciągnie go wszędzie i po wszystkim. Efektem tego jest specyficzny zapach. Tak jakby ktoś tą małą maskotką wysprzątał cały wagon PKP. Ale na nic tłumaczenia, że uszy wraz z osiolkiem chcą popłynąć w rejs w pralce. Jak tylko zatrzasną się drzwiczki mamy w domu prawdziwą tragedię. Dlatego ostatanimi czasy pojawił się w naszym życiu kocyk. I to nie byle jaki. Kocyk z prawdziwymi uszami. Na tyle długimi, że mozna swobodnie je miętolić i upychać. Kiedy osiołek i jego uszy korzystają ze stacji pomp, towarzystwa dotrzymuje nam kocyk uszak. Polecam wszystkim maluszkom nudzącym się w czasie jazdy wózkiem.